czwartek, 2 kwietnia 2009

Sowy? Jeszcze nie, ale już niedługo...

Oto jest. Rośnie relatywnie do ilości wolnego czasu (mam niestety na sumieniu książkę Mankella "Mężczyzna, który się uśmiechał"*, która skutecznie uniemożliwiła mi skończenie swetra...).
Sweter, kiedy już siedzę z drutami i dziergam, robi się bardzo szybko, tak więc niedlugo ukażą sie One, Sowy. Jako początkująca druciara (proszę, przywróćmy pierwotne znaczenie nazwie ^__^") nie mogę nie docenić projektu. Nauczył mnie on wiele o magic loop. Na przykład tego, że jak się ma druty ze sztywną żyłką, to nie ma co iść na łatwiznę - lepiej wybrać pończosznicze.


Tu, w fantastycznych barwach będących wytworem wyobraźni mojego aparatu (tak, tak, sztuczna inteligencja to nie mit!), zbliżenie na charakterystyczne dla tego wzoru modelowanie pleców, przyjazne dla kobiet, które chcą zaznaczyc talię:


A poza tym, czekam na natchnienie...

2 komentarze:

  1. Mnie Mankell nie odrywa od drutów, bo przezornie leży na stoliku z mojej strony łóżka, a dostęp tam jest tylko po łóżku albo bardzo wąską ścieżką wzdłuż półki z książkami, więc czytam przed snem! *^v^* (no, chyba, że mam w planach jeżdżenie po mieście, wtedy książka ląduje w torbie, ale w metrze czy autobusie i tak nie robię na drutach, bo jest za mało miejsca na rozłożenie kartek z notatkami...^^).

    OdpowiedzUsuń
  2. witaj..juz dodaje cie do codziennych spacerow po robotkowych blogach..bede sledzic twa tworczosc...jajka ozdabiasz wspaniale ..bardzo mi sie podobaja..pozdrawiam ania

    OdpowiedzUsuń