czwartek, 16 kwietnia 2009

Wiadomości z Puszczy




Były święta? Były.
Zostały przygotowane (przeze mnie :-/) Co trzeba, zostało zjedzone.
Udało się w tym roku uniknąć nadmiaru żarcia zarówno przygotowywanego jak i spożytego, ergo, robimy postępy w dotrzymywaniu sobie obietnic.
Podstawowym czynnikiem wspomagającym ich dotrzymanie w tym roku była fantastyczna pogoda. Siedzenie w domu podczas tak pięknych wiosennych dni, w środku Puszczy Boreckiej jest najpewniej objawem utraty rozumu.
Mój ulubiony wzór i moja ulubiona technika zdobienia pisanek:

Tak więc były mazurki i pieczenie, było dużo spacerów.
Były żurawie, bobry, zaskrońce i padalce, a także zielsko w rodzaju: wawrzynek wilczełyko, zawilce i przylaszczki – gatunki rzadkie i wdzięczne w obserwacji, a wszystkie w zasięgu ręki. Żurawie co rano robiły pobudkę, trąbiąc (klangorując?!) na łące pod oknem. Gady stanowiły ciekawostkę podczas włóczęgi po rezerwacie przyrody, natomiast bóbr odstawił niezłe szoł podczas wielkanocnej siesty.

Pan Zaskroniec:
Wawrzynek wilczełyko (trujący):

Tak się złożyło, że niedzielny podwieczorek spędziliśmy u stryjostwa, mieszkającego niedaleko. Stryjostwo posiada staw, oddalony od werandy domowej o jakieś 20 metrów. W owym stawie jakiś czas temu zalągł się bóbr, wyniszczając od dnia swego przybycia drzewa i krzewy wokół stawu. Także i w wielkanocny wczesny wieczór poczuł się głodny, wiec ku zdumieniu a następnie ku uciesze zgromadzonych na werandzie siadł na przeciwległym brzegu stawu i wcinał gałęzie brzozy, głośno przy tym ciamkając i nie przejmując się publicznością.
Oto efekty bobrowego głodu:

Dziś, po rozmowie z moją siostrą, okazało się, że mieliśmy w czasie świąt do czynienia także z... last but not least... borsukiem. Wprawdzie nie my go spotkaliśmy, lecz nasze psy, niemniej borsuk jest zwierzęciem niezwykle niebezpiecznym, więc pieski, po oprawie chirurgicznej u weta, pewnie długo będą pamiętać borsukową nauczkę.

1 komentarz:

  1. O__O!!!
    O matko, narobiłaś mi strachu. Myślałam, że rzeczywiście tak napisałam.

    OdpowiedzUsuń