poniedziałek, 8 czerwca 2009

...aaaby być na bieząco 4 - fotorelacja na specjalne życzenie

W czwartek miałam depresję szwalniczą. Robiło mi się niedobrze na widok mojej sukni spodniej, która była wówczas po prostu kilkunastoma pasmami materiału jakoś zszytymi razem. O matko! jak ja nie cierpię dłuuugich i nuuudnych szwów nośnych, zmultiplikowanych dodatkowo przez wstawienie w ustrojstwo klinów. Tak wiec w czwartek prychnęłam w stronę kącika z robótkami i położyłam się wcześniej spać.
W piątek było mi lepiej. Najwyraźniej detoks szwalniczy pomógł na tyle, by wziąć coś do ręki.... A były to druty. Ha!



Wszystko przez artykuł z knitty który podsunął mi metodę umieszczania koralików w dzianinie. A ja w pamięci miałam wciąż „Gwiadzę...” która stała się „Zupełnie Zwyczajnym Trójkątnym Szalem”. Tak wiec rozmontowałam zamknięcie oczek w (na szczęście nie zblokowanym jeszcze) szalu i zaczęłam dłubać. Nie takie to proste jest, jakby się wydawać mogło. Po całym wieczorze dłubania jestem dopiero w połowie pracy. Na szczęście, unoszona na skrzydłach wizji, nie tracę motywacji. Zobaczymy, co z tej wizji wyjdzie w realu, hehe...


(Suknia spodnia i wierzchnia, obydwie jeszcze bez rękawów:)


Sobota i niedziela zarezerwowane zostały na szycie (w końcu w czymś muszę wystąpić w Czersku, i dobrze by było, żeby te rzeczy były chociaż z grubsza ogarnięte). Suknia wierzchnia została skrojona i zszyta, sukni spodniej przybyło dziurek na sznurowanie, zostały przeprowadzone eksperymenty mające na celu optymalnie wyglądającego umieszczenia nałęczki i podwijki na mym posępnym czerepie. Jako mężatka nie mogę przecież biegać z rozpuszczonymi włoskami. Niestety, wszystkie wypróbowane konfiguracje nadawały mi wygląd starej baby...

Chusta kwadratowa upięta na warkoczach:

Chusta owalna:


OK, w zasadzie taka jest charakterystyka tego zawoju. Nosiły go wszak kobiety dojrzałe a 27 lat to dojrzały wiek, jak na warunki średniowieczne. Niemniej jest to trudne do zaakceptowania przez współczesną babkę, która zupełnie niedawno korzystała ze zniżek dla nastolatków. Tym bardziej, że takie zawicie ma jeszcze jedną paskudną wadę: optycznie poszerza sylwetkę i sprawia, że wygląda się na niższą, niż w rzeczywistości (i ponownie, jest to trudne do zaakceptowania przez babkę, która codziennie jest bombardowana z bilbordów i gazet tzw. ideałem piękna, wysokim i szczupłym).

(Wygląd ogólny. Uwaga, strój jest w stanie surowym, przede wszystkim nie ma jeszcze rękawów, że o wykończeniu szwów nie wspomnę...)


Tak więc noszenie stroju a mode medieval wymaga stłamszenia kompleksów. Howgh.

Na deser średniowieczne guziczki, zrobione z krążków materiału:

5 komentarzy:

  1. Idealny sposób, żeby się w ogóle pozbyć kompleksów :] Nie mogę się doczekać jakieś fotorelacji, bo takie suche opisy bez zdjęć ubrań, dla osoby o tak płaskiej wyobraźni jak moja, są bardzo ciężkie ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. No tak! Zdjęć brak a apetyt rozbudzony niemiłosiernie! Trzeba się będzie wybrać do tego Czerska... ;-)))

    OdpowiedzUsuń
  3. Boże, wyglądasz bosko!!! Tylko ten figlarny błysk w oku przeczy stateczności. Szkoda, że to akurat w ten zapiątek bo miałam nadzieję, że jednak się wybierzemy. Powodzenia.

    OdpowiedzUsuń
  4. Lovely! I like this very much. ~ Carol

    OdpowiedzUsuń
  5. o rany... jaka ty zdolniacha jesteś! a z tymi warkoczykami to już totalny odjazd:) padme:)
    a jak mi powiesz, że tego brueugel'a za plecami sama namalowałaś to z uwielbienia zamieszkam na Twojej wycieraczce chyba:)

    OdpowiedzUsuń