poniedziałek, 27 sierpnia 2012

Niczego sobie...



Niczego sobie te kłębki, prawda? Przewinęłam tę wełnę chyba z milion razy, ale jestem bardzo zadowolona z efektu. Nie obliczłam długości nitki, ale na oko motek wyjściowy wyglądał na 100m na 50 gram, co dawałoby 400 metrów gotowej nitki. 400 metrów takiej cienizny to trochę mało, by coś sensownego zrobić, jakiś detal raczej. Zatem dokooptuję do tych czterech kulek jedną większą typu lace, drugie 400 metrów, i poważę się na coś większego, może coś w typie Revontuli. Ale na razie odpoczywam od tej nitki.


Tymczasem ręce me zajęte są czymś z zupełnie innej beczki.

Otóż zmęczona przewijaniem wełny i  żądna nowych wrażeń na druty wrzuciłam... drut, dodałam garść koralików i voila.


Niby nic, a daje radę.
Drucik, koraliki i zapinka (magnetyczna) zakupione w empiku, druty nr 3.5.
Wydaje się, że drucik jest trochę za gruby do dzianiny (ależ to brzmi!), mimo że wybrałam najcieńszy, jaki był dostępny. Za wszystko zapłaciłam jak za zboże, ale ręce mnie bardzo świerzbiły, by spróbować. Druciana dzianina daje fajny efekt - biżuteria jest delikatna i migotliwa. Pewnie więc od czasu do czasu będę wracać do tej techniki, tylko muszę znaleźć delikatniejszy drucik.


A dziś biegając po blogach zauważyłam, że na ten sam pomysł wpadła Ann - ona też wyplata drobiazgi z drutu.

EDIT:
Wygląda na to, że mam braki w technice drutu na drucie. Bo dz drutu na drucie można robić tak jak tu (klik)

6 komentarzy:

  1. Pięknie to zrobiłaś z tą wełenką.Napisz jak to rozdzielałaś?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Najpierw rozkręciłam wełnę na wrzecionie (u mnie to była mątewka, ale dała radę), następnie nawinęłam na pokrywkę od plastikowego pudełka i wrzuciłam do wody. Kiedy wyschła, a tym samym zblokowała się w stanie rozkręconym, podzieliłam ją na pół, to jest na dwie nitki po dwie. A następnie podwójną nitkę znowu podzieliłam - i otrzymałam cztery pojedyncze. Trzeba zaznaczyć, że mimo rozkręcenia nieci wyjściowej nitki przy rozkręcaniu trochę się plątały i w trakcie dzielenia trzeba było jeszcze trochę te nitki rozkręcać.

      Usuń
  2. Niezła jesteś :) Też ostatnio rozdzielałam wełnę. Potrzebna mi była do filcowania a skręcona bardzo słabo się filcowała. Po zrobieniu dwóch nitek z jednej sfilcowała się super. Miałam mały problem, bo 100 % wełna czasem mi się rwała, ale w filcu i tak wygląda super. Moim zdaniem 400 metrów to w sam raz na chustę. Kolory rewelajne :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No niestety, te cieniutkie nitki, poddane morderczym zabiegom, robią się słabe.

      Usuń
  3. Podziwiam cierpliwość - efekt super :) ewa

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję za komplement i miło mi, ze do mnie zaglądasz :-)

      Usuń