piątek, 5 października 2012

O królewskim romansie


Poleciałam wczoraj do Noveho Kina Praha (tak to się odmienia?) obejrzeć "Kochanka królowej", bo jestem wielką fanką Madsa Mikkelsena, filmów kostiumowych i Madsa Mikkelsena. Wspominałam o Madsie Mikkelsenie?
Film bardzo estetyczny, od pierwszej do ostatniej sceny, nawet egzekucja była ładna. Nie, nie oburzajcie się, że zdradzam wątki fabuły, wszak zostało to już dawno opisane w książkach traktujących o histori Danii w XVIII wieku. Aktorstwo na wysokim poziomie, nie ma na co narzekać. Muzyka przeciętna - nie przeszkadza, nie narzuca się, plumka sobie w tle.
I wszystko byłoby dobrze, gdyby film pozostał romansem kostiumowym. Niestety, jest romansem kostiumowym z pretensjami do dramatu historycznego, przy czym można odnieść wrażenie, że twórcy nie bardzo wiedzieli, czy chcą zrobić romans kostiumowy, czy dramat historyczny, więc zmiksowali trochę tego i tamtego. W związku z tym, pomiędzy ładnymi obrazkami a Madsem Mikkelsenem powiewa nudą. A sceny nachalnej agitki oświeceniowej, która służyła również za kanwę rodzącego się romansu między królową a królewskim medykiem to drewno w czystej postaci. Wyobraźcie sobie parę, której relacje zacieśniaja się poprzez przerzucanie się uproszczonymi regułkami zaczerpniętymi z książki do polskiego czy historii, z rozdziału o oświeceniu. Tylko obecność Madsa Mikkelsena na ekranie pozwala to przetrwać...

Dlaczego piszę recenzję filmu na blogu traktującym o robótkach? Ano, dlatego, że w filmie pojawia się dziergało. Widać je krótko na początku i na końcu filmu, w scenach z zesłania królowej Karoliny Matyldy. Królowa w tych migawkach pisze list  (będący narracją filmu), a jej ramiona chronione są od chłodu koronkowym szalem. Poluję dzisiaj cały dzień w sieci na jakieś screeny, niestety, bezskutecznie.
W każdym razie rekwizyt ów wydziergany jest na małych drutach (sądzę, że 2-2.5 mm). Jest to trójkąd dziergany jak baktus, z tradycyjnym drobnym ażurkiem na tle ściegu francuskiego, z bordiurką w ząbki, coś a la mój Nikolai. Muszę koniecznie dorwać jakieś fotki! I przegrzebać własne zbiory, bo jestem pewna, że mam gdzieś zapisany wzór na ażurek i bordiurę. 
Zajrzyjcie tu później, z pewnośćią uzupełnię niedostatek ilustracyjny posta.

Aha, i jeśli ktoś z was też już widział ten film, niech się podzieli wrażeniami :-) A gdyby ktoś z was był w posiadaniu zdjęcia owego dziergała, wzywam go do opublikowania go!

2 komentarze:

  1. Wrzuciłabym zapytanie na ravelry, ludzie lubią tam kombinować z wzorami z filmów.
    Filmu byłam ciekawa, ale czytałam recenzje z podobnymi ocenami do Twojej i tak się zastanawiam, czy sobie nie darować.

    OdpowiedzUsuń
  2. Ja chciałam tylko z tematu filmowego zaprosić do mnie do zabawy z kinem kostiumowym. A nóż...
    Osobiście uwielbiam dzianiny w filmie! Też wyszukuje i wyłapuje. Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń