niedziela, 16 października 2011

Cykada

Znowu miałam przyjemność testować wzór autorstwa Lete. Tym razem do zrobienia był sweterek dziecięcy z długim rękawem. Jak zwykle u Lete, robótka jest całkowicie bezszwowa (no, może za wyjątkiem graftingu pod pachami). I kiedy ma się odpowiednie druty, włóczkę oraz głowę na miejscu, można rzecz skończyć w mgnieniu oka.



Mnie nawaliło we wszystkich powyższych kategoriach, dlatego Cykadę dziergałam dłużej. Najbardziej zaś brakowało głowy na karku. Niestety, zawiesiła mi się umiejętność czytania ze zrozumieniem, a która dziewiarka nie ma w głowie, ta ma w rękach...
Ale jest. Skończony i dla odmiany, pasuje.



Dziergałam z włóczki Opus Polo. Nie powala ta włóczka jakąś specjalną jakością, skład ma taki sobie (pół na pół wełna z akrylem), rozdwaja się w trakcie pracy, ale wszystkie te niedoskonałości rekompensowane są przez piękny kolor. Żywa czerwień, twarzowa i dobrze wyglądająca w każdym świetle. Zwłaszcza korzystnie wygląda w promieniach zachodzącego słońca, kiedy to przybiera przyjemny, rudy odcień.
Jednak na nic ta reklama, gdyż producent odświeżył gamę kolorystyczną włóczki i tego koloru dostać już nie sposób. Szkoda.

Na osłodę przedstawiam jedyne zdjęcie, jakie się udało zrobić podczas 'pozowania' w wymarzonej wprost lokalizacji do sesji zdjęciowej, czyli w ptaszarni warszawskiego zoo.



Nic nie widać, to prawda. Ale i tak jest fajne ;-)

piątek, 14 października 2011

Kiedy (II)



Kiedy twoje Bardzo Małoletnie dziecko budzi się w nocy z krzykiem "Druty!... Druty!...", wiedz, że coś się dzieje.
Twój nałóg nie oddziałuje tylko na ciebie, uderza również w twoich bliskich...

***
Merde!


Mole mam w domu, tak? Nawet nie wiem, z której strony mam zacząć to naprawiać.

***
Merde (II)!



Próbuję właśnie kończyć sweterek dla Małoletniego, ale lecę na oparach włóczki. A kolor był się wyprzedał ze wszystkich miejsc.

***
Na pocieszenie zapisałam się na po trzykroć smakowite candy u Marty.

piątek, 30 września 2011

Poradniczek zmarzniętej dziewiarki

Z komentarzy pod poprzednim postem wynika, że wiele dziewiarek cierpi chłód we własnoręcznie zrobionych czapkach, tak więc ten wycinek świata wymaga natychmiastowego poprawienia, tym bardziej, że zima już za pasem. Bo to żadna przyjemność, kiedy wiatr hula między oczkami.

Na początek o samej technice.
Jak wspominałam wcześniej, do robótki należy dobrać włóczkę najlepiej wełnianą, lub wełnianą z niewielką domieszką włókien sztucznych. To oczywiste, co powiem, ale tylko naturalne włókna zapewniają komfort cieplny. Biorąc pod uwagę nakład pracy nad czapką lub innym akcesorium wykonanym tą technika, po prostu nie opłaca się używać włóczek, które nie zapewniają ciepła.
Jeżeli chodzi o druty, dobrze jest dobrać rozmiar nie większy, niż 3.5, a to dlatego, że podszywanie jest bardziej efektywne i estetyczne (że już nie wspomnę o względach praktycznych), jeśli pętelki będą mniejsze.

A teraz do meritum.
Przygotowałam dla celów instruktażu próbkę. Wydziergana jest na drutach rozm.4, a podszywać będę białą włóczką - dla większej czytelności przekazu.


Próbka wydziergana jest wzorem ściągaczowym *2 op, 1 ol*. Najbardziej interesuje nas jednak lewa strona, która przedstawia się tak, jak poniżej - czyli wzór *1 op, 2 ol*:


Do podszywania używamy "drabinek", powstałych z kolumn prawych oczek (pracujemy oczywiście na lewej stronie dzianiny).
Z motka włóczki przeznaczonej do podszywania odcinamy kawałek o długości, jaką uznamy wygodną do pracy z igłą. Nawlekamy na igłę. Zaczynamy podszywanie łapiąc brzegi "drabinki" (pracujemy pojedynczą nicią):


Końcówki nici mocujemy pod podszyciem:


Igłę prowadzimy na okrętkę, bacząc, by nie zaciągać nitki zbyt mocno. Zdjęcie pokazuje, jak najwygodniej jest trzymać dzianinę:


Skończywszy jeden rządek, przechodzimy do następnego:


Nitka się kończy? Żaden problem. utykamy końcówkę pod podszyciem:


... i bierzemy następną. Tak wygląda zabezpieczony koniec nitki, no i całość robótki.


Jak widać, technika jest dużo prostsza w wykonaniu, niż jej opisywanie.
Nie musicie się przejmować końcówkami nitek, nie trzeba ich dodatkowo zabezpieczać. Upchnięte pod podszyciem będą się doskonale trzymać.

Przy podszywaniu czapki najłatwiej jest oczywiście zrobić otok, kombinacja alpejska zaczyna się przy robieniu środka. Ponieważ czapka jest robiona wzorem ściągaczowym, trzeba się trochę nagimnastykować przy zakańczaniu, by utrzymać wzór ściągaczowy jak najdłużej. Wydaje się, że zwyczajowe sciągnięcie wszystkich oczek i zakończenie czapki w ten sposób nie będzie współgrało z techniką podszywania.

***

Poniżej podaję moje zapiski z pracy nad Superczapą wersja 1.0. Jeśli coś jest nieczytelne, proszę o sygnał - się poprawi.

Na króliczkową superczapę nabrałam 108 oczek. Z góry mówię, że po ostatecznej obróbce jest na niego za duża, pasowałaby na kilkulatka. Zatem w przygotowaniu króliczkowa superczapa wersja 2.0.

Użyłam sposobu nabierania, który po angielsku nazywa się backwards loop cast on method, a po polsku nie mam pojęcia. Może ktoś mnie poratuje i podpowie?
W zasadzie można użyć zwyczajnej metody nabierania oczek, tyle że ta, o której pisałam wcześniej daje większą elastyczność brzegu, i chyba trochę lepiej wygląda z tym wzorem.
Całą czapkę przerabia się wzorem ściągaczowym *2 op, 1 ol*. Pierwszy rząd to droga przez mękę, ale później dzierga się zupełnie normalnie.
Swoja superczapę dziergałam w okrążeniach przez 14 cm, następnie zaczęłam kombinowane gubienie oczek, by zachować tak długo, jak to możliwe wzór ściągaczowy, no i żeby góra ładnie wyglądała.
Od tego momentu robiłam tak (po kolei rzędy):

1. co 9 oczko przerabiałam 2 op razem (czyli co trzecie powtórzenie wzoru) (96 oczek na drucie);
2. *2op, 1ol, 1op, 1ol, 2op, 1ol* (czyli tak, jak schodzą z drutu);
3. *2op, 1op, 1ol, 2op razem, 1ol* (84 oczka na drucie);
4. *2op, 1ol, 1op, 1ol, 1op, 1ol* (czyli tak, jak schodzą z drutu);
5. *2op razem, 1ol, 1op, 1ol, 1op, 1ol* (72 oczka na drucie);
6. *z 3 oczek jedno, przerobić następnych 9 tak, jak schodzą z drutu* (60 oczek na drucie)
7. *przerabiać oczka tak, jak schodzą z drutu*;
8. przerobić 4 oczka tak, jak schodzą z drutu, *z 3 oczek 1, przerabiać oczka tak, jak schodzą z drutu*, przerobić ostatnie 3 oczka tak, jak schodzą z drutu; (48 oczek)
9. *z 3 oczek 1, 1 ol* (24 oczka)
10. *2 op razem*, uciąć włóczkę zostawiając ok 20 cm, przeciągnąć ogonek przez pozostałe oczka, ściągnąć i wszyć po lewej stronie robótki.

poniedziałek, 26 września 2011

Superczapa

Głównym powodem, dla którego nauczyłam się robić na drutach była chęć posiadania ciepłych czapek, które by odpowiadały mojemu gustowi. Zawsze wyobrażałam sobie, że czapka z wełny musi być cieplejsza od takiej poliestrowej. Jakież było moje rozczarowanie, kiedy okazało się, ze czapka ręcznie robiona jest lekka i przewiewna - co do zasady jest to zaleta, ale nie przy -15 stopniach.
Ale basta rozczarowaniom! Mam! Trafiłam wreszcie na dobry patent. I jedną czapę już popełniłam, a co najmniej dwie czekają w kolejce.




Przede wszystkim ostrzegam, że nie jest to technika dla osób, które nie kochają igły.

Patent polega na tym, że się najpierw dziabie czapę ściągaczem *2 op, 1 ol*. To połowa roboty. Należy przy tym wybrać włóczkę niezbyt grubą, maksymalnie na druty w rozmiarze 3.5, najlepiej taką, która ma co najmniej 80% wełny. Mniejsza zawartość wełny w wełnie po prostu czyni wysiłki bezsensownymi. Czapę "podstawową" należy udziabać trochę większą, niż się zazwyczaj robi, również trochę głębszą.





Wszystko to dlatego, że po wydzierganiu czapkę dodatkowo podszywa się włóczką, wykorzystując wzór po lewej stronie, co powoduje, że czapka robi się grubaśna, mięciutka i cieplutka, ale też mniej elastyczna.





Na pierwszy rzut oka wydaje się, że podszywanie musi trwać wieki, ale nie. W sumie podszywanie przedstawionej czapki trwało mniej więcej tyle, ile udzierganie, czyli jakieś 5-6 godzin.
Zewnętrzna warstwa czapy zrobiona jest z wełny norweskiej, dość grubej i szorstkiej, wyściółka z Kashmiru Wnuka koloru bladej d..., pardon, bladego beżu. Jeśli chodzi o współczynnik "wyjściowości", nie jest to może najszczęśliwszy mariaż, ale względy praktyczne są nie do przecenienia. Kashmir jest daleko delikatniejszy od Mor Aase, no i zajmuje mi miejsce w schowku.




Ogólnie mówiąc, rezultat jest zadowalający. Czapa została doceniona przez nowego właściciela, i ponieważ wyszła trochę przyduża, posłuży jeszcze przez rok lub dwa.





Ps. Jakby kogoś interesowało kształtowanie "korony", to mogę podrzucić. Zapisywałam na bieżąco.


sobota, 17 września 2011

Candy wytrawne - wynik

Serdecznie dziękuję wszystkim uczestnikom Candy Wytrawnego. Witam nowych gości na moim blogu. Dzięki tej rozdawajce mogłam poznać nowe osoby o interesujących hobby i znalazłam kilka ciekawych, inspirujących miejsc w internecie.
A teraz o losowaniu: miało być z sierotką, miseczką i karteczkami - to jakby bardziej uroczyste, podkreślające wagę chwili. Niestety, morowe powietrze weszło w nasz dom, kładąc pokotem wszystkich, od dużego do małego, a ja, jako ostatnia trzymajaca się na nogach spieszę z pomocą bardziej potrzebującym.







Zatem nie było innej rady, jak skorzystać z maszyny losującej...




...i tak Candy Wytrawne, najprawdziwszy Harris Tweed powędruje do E-wełenki, która zamieściła komentarz nr 22:






Serdecznie gratuluję wygranej ^__^