wtorek, 25 maja 2010

Trójkątny szal Miraldy

Jakiś czas temu zawładnęły mną estońskie wzory. Lubię je, ponieważ są wdzięczne w pracy i zapewniaja oszałamiającey efekt końcowy, o czym można sie przekonać zaglądając na stronę Dagi. Kiedyś zaczęłam jedną rzecz, ale źle dobrałam włóczkę, w związku z czym dziergadło nie rokowało dobrze i udało się do Krainy Wiecznych Kłębków. Nienasycona wzorami estońskimi i niepocieszona postanowiłam otrzeć swe łzy następnym dziergadłem - i oto jest - trójkątny szal Miraldy, robiony wg wzoru z książki "Knitted lace of Estonia":

Zdjęcia niestety są tylko takie, jakie są i lepszych nie będzie. Nie zbywa mi ostatnio na czasie, nawet nie mam kiedy kopnąć się do kiosku po baterie do aparatu, że już nie wspomnę o aranżacji wyrafinowanej sesji zdjęciowej...
Zdradzę jedynie, że dziergadło trafi wkrótce do pewnej drogiej mi osoby - może wówczas pojawią sie bardziej wyględne fotki.
Co do samej pracy, to większość rzędów wzoru jest łatwa do zapamiętania, więc robótka idzie szybko. Lubię z resztą ten typ chust - dziergany od dołu. Nabiera się początkowo krociową ilość oczek, by rząd po rzędzie coraz szybciej zbliżać sie do końca pracy.
Natomiast same pęczki robiły się o tyle łatwo, że robione były z pięciu pętelek, a nie, jak bywa w bardziej koronkowych i zwiewnych projektach - z siedmiu lub nawet dziewięciu.
Co do wzoru to na szczególne wyróżnienie zasługuje ostatnia część, czyli wzór strukturalny. Sam w sobie jest bardzo interesujący, natomiast w zestawieniu z bordiurami pozwala oku odpocząć od tych ażurowych fajerwerków.

Ps. Są jakieś ekshibicjonistyczne plany na 14 czerwca? ;-)

Edytowano:

Gapa ze mnie, zapomniałam o danych technicznych. Szal udziergany został z Kashmiru z Kaszmiru ;-) na drutach 4,5 oraz 4 mm.

wtorek, 4 maja 2010

* * *



Chwilowo będzie tu cicho. Mój czas jest teraz odmierzany w zupełnie niestandardowych jednostkach...