środa, 3 lipca 2019

Cukierkowo, owocowo, letnio...

Dzisiejsza migawka przedstawia topik w trakcie pracy w relaksujących okolicznościach przyrody. Historia tego udziergi zaczęła się w sklepie Flying Tiger of Copenhagen, sieciówce z mydłem i powidłem. Zaglądam tam czasem, by za parę groszy poprawić humor sobie albo pozostałym członkom rodziny. 
Tym razem wypatrzyłam motki bawełny w ładnych zestawieniach kolorystycznych i pomyślałam ciepło o łąkach, którym dawno nic nie dziergałam. Zakupiłam komplecik i przewartościowałam plany na ten materiał. 
Ci z moich czytelników, którzy snują się po portalach społecznościowych, z pewnością kojarzą wzór Lost in Time, który stał się viralem krótko po opublikowaniu. Ja też polubiłam ten wzór i podobają mi się niemal wszystkie udziergi, które go wykorzystują. Sama jednak nie chciałam robić chusty, bo nie noszę tego typu dzianin. Wolę zrobić coś, co będzie noszone. Dlatego wymyśliłam, że używając motywów z chusty Lost in Time zrobię plazową bluzeczkę dla córy. Na razie jest tyle i wciąż rośnie, bo bardzo mi się to szydełkowanie spodobało. 


Mam nadzieję, że wkrótce będę mogła pokazać skończone ubranko w równie uroczych okolicznościach przyrody, i niepowtarzalnej ;-) czyli znad morza i z wkładką.
Tymczasem!

wtorek, 7 maja 2019

Strzałka na chandrę


Gdy dopada mnie chandra, muszę zażyć koloroterapii. Dla poratowania nastroju, potrzebny mi mały choćby sukces, odrobina satysfakcji z ukończenia projektu, z uszczknięcia zapasów włóczkowych, poczucia pożyteczności.W takich okolicznościach powstała ostatnia moja strzałka.


Przywiozłam sobie dwa lata temu zza oceanu kilka motków na pamiątkę wycieczki. Kupiłam je w sieciówce kreatywnej Michael's. O, kiedy takich sieciówek się doczekamy? Na razie mamy tylko Empiki i Tigery z bardzo ubogą ofertą. 
Włóczka nazywa się Shawl in a ball i tym jest w istocie. Zawiera 150 gramów cudacznej nitki akrylowo-bawełnianej w kolorze Restful rainbow. Przez prawie dwa lata próbowałam wymyślić dla niej zastosowanie, nawet zaczęłam robić z niej wirusa na szydełku. Jednak duże oczka i dziury w wirusie nie spodobały mi się, więc postanowiłam zrobić coś prostego, w czym uroda włóczki zostanie pokazana w pełnej krasie, i jednocześnie coś, co nie zabija nudą, jak również dobrze się nosi. A więc strzałka.



Moja strzałka wyszła dość symetryczna dzięki patentowi podpatrzonemu na blogu blueberrybeck i zmodyfikowanemu według własnej intuicji. W podstawowej wersji wzoru w drugiej części chusty wzdłuż "kręgosłupa" odejmuje się oczka w co drugim rzędzie (przykładowo 3 razy na każde 6 rzędów). Autorka bloga blueberyybeck odejmuje oczka w każdym rzędzie (a więc 6 razy na 6 rzędów). Ja zaś postanowiłam trochę zmniejszyć dynamikę odejmowania oczek i odejmować je po 4 razy na każde 6 rzędów. Dzięki temu po zdjęciu z drutów chusta miała regularny kształt.


Z dwóch motków włóczki zostało mi jeszcze około 100 gramów włóczki, a zatem kroi się mała strzałeczka dla dziecka. Ale to innym razem.

czwartek, 3 stycznia 2019

Kolor koralowy


Pantone zasugerował, by w tym roku rządził kolor koralowy. Lubicie ten kolor? Ja bardzo!