Tak się składa, że jest potrzeba dziergania i jest włóczka, więc dziergam. Z tym, że wcale nie uważam czaszek za fajny motyw. Zamiast czaszek są najeźdźcy z kosmosu.
Wzór z Knitty, zachowany sto lat temu czekał na użycie.
Od siebie postanowiłam dodać pasek koloru, który by przełamał smutnawą kompozycję kolorów.
W tej chwili jestem na etapie rękawów, samo fajne już niestety wydziergane, ale ciągnę dalej.
Przy okazji tego sweterka wykorzystałam duńską (lub norweską) technikę wyrabiania lewych oczek. Musicie bowiem wiedzieć, że mam straszne problemy z utrzymaniem równej ścisłości oczek prawych i lewych. Wiem, ze większość dziergaczek radzi sobie ze zbyt luźną nitką owijając ją wokół palca serdecznego, co pozwala oczywiście naciągnąć nić, a oczka są ciaśniejsze. Ja jednak nie toleruję żadnych oplatanek, doprowadzają mnie do szewskiej pasji. Ale mój problem znalazł rozwiązanie - wystarczy przerabiać oczka lewe trzymając nić za robótką, tak jak przy przerabianiu oczek prawych.Brzmi nieźle, prawda?
Ja się nauczyłam z tego tutoriala:
Wadą tej techniki jest to, że trzeba się trochę więcej namachać drutem nad każdym oczkiem, ale przy ściągaczach czy też pojedynczych rzędach norweskie lewusy są niezastąpione.
Więcej o Najeźdźcach będzie, o ile je to ja ich pokonam, a nie oni mnie (ech, te rękawki...)
A z innej beczki - czeka mnie farbowanie. Mam ci ja włóczkę w kolorze "uprałam majtki z dżinsami", która docelowo ma być khaki. Gra warta świeczki, bo to jedwab, upolowany okazyjnie. będzie z tego coś delikatnego na łysą głowę.
A w "poczekalni" post o innej czapce na łysą głowę - tylko muszę wyszarpać zdjęcia z komórki.