Najeźdźcy z Kosmosu wylądowali ;-)
Udało mi się skończyć ten projekt, z resztą już jakiś czas temu. Rzeczywiście, zmuszenie się do zrobienia arcynudnych rękawów wymagało trochę wysiłku, ale warto było. Sweterek od razu po zszyciu i wciągnięciu nitek stał się ulubionym...
...chociaż dopiero blokowanie odsłoniło całą jego urodę.
Pomimo lekkich niedociągnięć (kto dzierga, musi się zmierzyć z pierwszm wszywaniem rękawów...) sweterek okazał się genialny. Jest chętnie noszony noszony przez Dziecia i z zadowoleniem oglądany przez Mamę Rękodzielniczkę.
Garść faktów:
Dziergany z wełny Idun, zeszło 3 motki i trochę, oraz jakieś resztki białej i zielonej. Tej zielonej zwłaszcza sobie gratuluję, bo znakomicie ożywia całość.
Druty - 4 mm i trojki do ściągaczy. I musze przyznać, że coraz mniej lubię małe rozmiary drutów, czwórki to obecnie u mnie podstawowy rozmiar.
***
Chciałam Wam bardzo podziękować za wsparcie, okazane w komentarzach do poprzedniego postu. Mamy teraz trudny okres, ale jest już trochę lepiej. Już sobie tego raka przerobiliśmy w głowach, trzyma nas w pionie rutyna. Zwykły plan dnia wykonywany drobiazgowo, a w niego wpleciony plan leczenia.
Na razie raczysko jest pod kontrolą, chociaż wiadomo, że leczenie będzie długi i że bez przeszczepu szpiku kostnego się nie obejdzie. Czekamy na info z Poltransplantu.
***
Jeżeli koś z Was, czytelników, chciałby zostać dawcą szpiku kostnego, powinien udać się do punktu rekrutacji dawców szpiku. Lista takich punktów oraz podstawowe informacje znajdują się na stronie http://www.szpik.info/