Nastała jesień. Przenikliwy chłód i wilgoć w powietrzu. Późne świty i wczesne zmierzchy. Gałęzie drzew utrzymują ostatnie liście w barwach brudnej, chłodnej żółcieni. To czas, kiedy najprzyjemniej zagłębić się w fotelu lub innym ulubinym zakątku, z kubkiem aromatycznej, gorącej herbaty i robótką - koniecznie wełnianą.
Także i ja zabrałam sie za dzierganie w jesiennej tonacji. Powstaje szal z delikatnego moheru w kolorze jesiennej mgły, według wzoru estońskiego. Dzierga się w melancholijnym tempie.
Wracam do mojej herbaty i drutów. Ciao.
cudnie się zapowiada :)
OdpowiedzUsuńależ zacny będzie.
OdpowiedzUsuńa ja walczę z żakardowym wzorem i nijak mi nie idzie:]
Szoszonko, ja się z zakardem tylko raz zmierzyłam i było 0:1 dla żakardu :-/ więc czuje twój ból.
OdpowiedzUsuńKachasek, dzieki za komlement. Liczę na to, że z "zapowiadania się" wreszcie wyjdzie skończony szal, co u mnie nie jest takie oczywiste. Na dzień dobry już wiem, ze muszę skołować jeszcze jeden motek włóczki>
Aż mnie na ziewanie wzięło...A nie powinno!
OdpowiedzUsuńBardzo ciemna ta mgła, ale zapowiada się świetnie.
Słyszałam o herbacie jaśminowej - ma działać pobudzająco (do picia zamiast kawy).
Tkaitko - polecam! Zielona jaśminowa jest przepyszna (o ile nie zrobi się jej za mocnej i nie trzyma za długo liści w naparze)!
OdpowiedzUsuńna jesienne mgły i wczesne wieczory to moim zdaniem najlepsze są dwie rzeczy: gorąca, aromatyczna kąpiel albo grzaniec - obstawiam,że Ty, jako Matka karmiąca pozostaniesz przy kąpieli:) ja przy zapiątku mogę pozwolić sobie na grzańca:)
OdpowiedzUsuńz drugiej strony, jesień ma dobre strony: nie ma przymusu szaleństa ogrodowego, można bez wyrzutów sumienia pośwęcić popołudnie na "sprawy wełniane" - bo i tak jest ciemno:)
pozdrowienia dla Dzidzi:)oby zdrowo rosła:)
Takie szale budzą mój podziw :) Wydają mi się tak trudne do zrobienia, że nawet się za nie nie zabieram.
OdpowiedzUsuńA jak Ci idzie z maszyną do szycia?