Z każdym kolejnym początkiem stycznia pojawiają się w różnych miejscach wpisy o postanowieniach noworocznych. Jeden się odchudza, inny stawia na rozwój osobisty. Dziewiarki na ogół mają dwa postanowienia noworoczne: spróbować nowej techniki i nie kupować więcej włóczki.
Ja w tym roku nie robię takich postanowień.
Kolejny rok z rzędu postanawiam bowiem traktować dziewiarstwo jako hobby i odskocznię, która ma mi sprawiać przyjemność, skutkując ewentualnie w przyroście liczby dzianin noszonych przez członków najbliższej rodziny.
To oznacza, że jeśli zakocham się w jakimś wzorze, albo zachcę bardzo zrobić coś nowego, to będę to dziergać niezależnie od liczby UFO w szafie. W końcu UFO nie płacze, o jedzenie nie woła... A jeśli nie znajdę w swoich zapasach odpowiedniego materiału na swą zachciankę, to ten materiał dokupię. I już. A jak mi zabraknie miejsca w szafie, to zrobię akcję "uwolnij motka".
Natomiast jeśli będę bardziej wolała sobie poczytać albo się poobijać miast dziergania, z pewnością tak właśnie uczynię. Nie muszę być stachanowcem dziewiarstwa ręcznego.
Niech żyje wolność. I rozum.
Wpis niniejszy został zainspirowany rozważaniami Gackowej na temat stasia. Powstał jakiś czas temu, ale bardzo jest aktualny, zwłaszcza w tej "postanowieniowej"porze roku.
I tak trzymać,to ma być przyjemność.
OdpowiedzUsuńpopieram w 100% :)
OdpowiedzUsuńAbsolutnie zgadzam się z Tobą. I ja kupię sobie, jeśli czegoś zapragnę. A jak mnie dzierganie znudzi, to mam mnóstwo innych, przyjemnych zajęć :) Pozdrawiam!
OdpowiedzUsuńTeż tak myślę i dlatego w szafie pełni uroków
OdpowiedzUsuńPopieram:)
OdpowiedzUsuń