Wpadam jak zwykle na chwilę, by w krótkich, żołnierskich słowach przedstawić, co się dzieje.
Udziała się przysłowiowa czapka, cała w bawarskie warkoczyki. Technika dla mnie zupełnie nowa, ale już ją sobie oswoiłam, już mi się bardzo spodobała, więc zamierzam machnąć sobie jeszcze jedną taka czapkę i poszukać kolejnych interesujacych wzorów w ten deseń. Włóczka to norweska wełna superwash niezbyt popularnej firmy, upolowana w ulubionej pasmanterii.
A ponadto machnęły się ekstraszybkie mitenki z Azteki. Polecam wzór, bo prosty i rzeczywiście ekstraszybki. Mitenki zostały wydłubane w wigilię (z duszą na ramieniu) i jeszcze tego samego wieczoru wręczone osobie obdarowanej.
Kolejny raz zamieszczam zdjęcia marnej jakości, co mnie bardzo uwiera :-/. Tym bardziej, że na zdjecia lepszej jakości prezentowanych dzisiaj dziergadeł nie ma szans. Tym razem wymówką są przedświateczne porządki oraz Króliczek uczepiony mojej nogawki.
No cóż, może następnym razem...
zdjęcia jakość rekompensują klasą wykonania dzieł uwiecznionych :) Mitenki fajne bardzo, faktycznie - ptrościutkie. Czapa - zakładam, że już nie taka szybka w wykonaniu - fajne ppołączenie - bo i w warkocze i robi wrażenie niezbyt grubej.
OdpowiedzUsuńŚliczne prace :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
czapka bardzo ladna...mitenki tez niczego sobie ..pozdrawiam ania
OdpowiedzUsuńMitenki boskie!
OdpowiedzUsuń