... gdzieś na świecie...
czwartek, 22 listopada 2012
czwartek, 15 listopada 2012
Budyń się robi.
Bereczka sie dłubie. Już zaraz, już za chwilę będę zamykała oczka na przodach. A ponieważ dziabię z moheru na grubszych drutach, to mi się trochę rozlazła. Ogólnie mi to nie przeszkadza, ale zastanawiałam sie, co ja bidna zrobię z taaaakimi dziurami na rękaw. Najwspanialsza teściowa jednym słowem oświeciła mnie: "zaszyj". Tak zrobię. potem najtrudniejsza decyzja - robić rękawy na prosto, jak w kimonie, czy sobie wyrobić główki rzędami skróconymi, a dalej zwężać. No i jakie mankiety zrobić. I jakie dać wykończenia...
Na zdjęciach pokazuję charakterystyczny "szew" boczny, czyli miejsce dobierania oczek na przody (i kołnierz). Niestety, nie widać na razie kołnierza, ale zajrzyjcie na druting. JustMe właśnie pokazała, jak wygląda berka-kamizelka na modelce.
Na zdjęciach pokazuję charakterystyczny "szew" boczny, czyli miejsce dobierania oczek na przody (i kołnierz). Niestety, nie widać na razie kołnierza, ale zajrzyjcie na druting. JustMe właśnie pokazała, jak wygląda berka-kamizelka na modelce.
***
A tymczasem, zajrzawszy do statystyk zdumiałam się , ze ktoś u mnie szukał "czegoś z drutu" (5 wejść) oraz "czegoś z kulek" (2 wejścia). Intrygujące...
wtorek, 13 listopada 2012
O tym i owym
Jakoś mi nie po drodze ostatnio z blogiem, czasu brak by na bieżąco dzielić się z wami moimi spostrzeżeniami, skorelowanymi z rękodziełem. Ale nie oznacza to, ze nic nie robię.
Przede wszystkim, wpadłszy na bloga druting odkryłam genialny przepis na bezszwowy kardigan, jak raz pasujący do kłębów moheru, kiblujących na moich półkach już od trzech lat. Już, już się miałam tego pozbywać, aż tu nagle - taki patent, BERKA.
W to mi graj!
Bierę duże druty i jadę. Na cały kardigan mi nie starczy, ale na przytulaśną, domową derkę i owszem. Będzie jak raz do kapci i herbatki z przyprawmai korzennymi na najbliższe miesiące.
Praca nad tym jest odrobinęnużąca, bo nic, tylko prawe i lewe, a od momentu wolty konstrukcyjnej, od kiedy robię za jednym zamachem oba przody i szalowy kołnierz, rzędów przybywa oczywiście trzy razy wolniej. Ale zawzięłam się na ten moher, poza tym muszę sobie zrobić miejsce w szafie, bo w magicloop jest promocja na alpaki, a ja bardzo mam na nią ochotę.
Mam jescze taki pomysł, by sobie zrobić bajecznie kolorowy pasiak od połowy ud aż po samą szyję, najchętniej z suwakiem, ze wszystkich tych moich pojedynczych kłębków wełny, które stanowią ponad połowę moich zapasów. W celu jak wyżej, haha, no i żeby sobie odwłok otulić na okoliczność zimowych oczekiwań na komunikację miejską. Tylko mi się centymetr krawiecki zgubił, co mię smuci, bo ów sweter chciałabym wykonać raz a porządnie, a pasmanterię, siedlisko pokus, wolę na razie omijać . Aha, no i koniecznie chcę to zrobić na jakichś większych drutach, bo ostatnio mam awersję do rozmiarów poniżej 4 mm (te kilka cm ściągacza na mniejszych drutach jakoś jeszcze znoszę). W końcu po to dziergam, żeby mieć frajdę z samorobnych rzeczy, a nie, żeby się mordować z pierdylionem oczek. Zwłaszcza, że wymiary moje wymuszają większe nakłady pracy, niż u eSek.
Etykiety:
berka,
cardigan,
druty,
knitting,
triki dziewiarskie
Subskrybuj:
Posty (Atom)