wtorek, 9 września 2014

Atawizm i inne kwestie

Od paru dni mnie nosi. Płynie przez moje neurony przemożna chęć dokonywania zmian, załatwiania rzeczy dotychczas niezałatwionych, porządkowania, układania. No i dziergania. Taki stan zazwyczaj dopada ludzi na wiosnę, a tu proszę, wrzesień. Stawiam hipotezę, że to pozostałości po instynkcie człowieka z etapu zbieracko-łowieckiego: zrobić przed zimą co się da, żeby przezimować z sukcesem. No, to doprawdy ostatni moment, bo zaraz światła dziennego będzie jak na lekarstwo, marazm jak mgła zasnuje mózgi, każdy będzie się chciał owinąć w kokon i w nim doczekać wiosny. No ale co ja tu będę pisała o wpływie światła słonecznego na ludzkie mózgi, skoro to blog robótkowy?

Jak już wspomniałam, dziergać też mi się chce. Aktualnie na tapecie mam "wsiąkacz" z Cool Wool Print, którego robocza nazwa brzmi Lucy on the Sky with Diamond aka paw jednorożca. No co ja poradzę, takie mam skojarzenia, kiedy patrzę na tę wełnę. CO to jest "wsiąkacz"? To jest nazwa dla wełnanego ochraniacza na tekstylną pieluchę. W krajach anglosaskich, gdzie tradycja robienia na drutach jest żywa od stuleci, matki robiły swoim maluchom takie ochraniacze - soakers. Ja wiem, że wśród matek Polek pieluchujących tekstylnie panuje określenie "otulacz". Ale "wsiąkacz" zapanował u mnie niepodzielnie.
Tak więc siedzę sobie i kombinuję z tym ochraniaczem wełnianym, a jak już mi coś konkretnego wyjdzie,
to się z wami podzielę.



Odnośnie wełny spod samiuśkich Tater jest pomysł! Zrobię, jak zasugerowała K., płaszczyk. A konkretnie, podejmę próbę rekonstrukcji mojej obecnej, ukochanej, nieco już sfatygowanej kurteczki zimowej. Na razie rzecz jest w fazie koncepcyjnej. Na pewno będzie robiona gęstym splotem. Już kombinuję, by użyć całej wełny i zastosować gradientowe przejścia kolorów (i już pojawia się piknięcie niepokoju, czy wełny starczy - serio?!). I zalanolinuję, będzie deszczoodporna. No i z dużym prawdopodobieństwem będę chciała zrobić podszewkę, najchętniej z materiału pochodzenia naturalnego (ach, gdzie znaleźć jedwab?) lub zbliżonego do naturalnego, to jest wiskozy. Ale wszystko ma swoje miejsce w kolejce, więc projekt musi poczekać, aż zaopatrzę potomstwo w odzież ciepłochronną, to jest sweterki.


Ponadto muszę się uporać z pewnym trupem z szafy, ale o tym będzie następnym razem.

3 komentarze:

  1. Dużo tych wiadomości jak na jeden wpis. :) Dużo pracy Cię czeka, ale grunt to chęć do pracy. Też tak chce.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Niby tak, ale u mnie jest ten problem, że chęci co nie miara, za to czasu zdecydowanie za mało :-(

      Usuń
  2. Płaszczyk może być super pomysłem :)!!!Fajne kolory włóczki :)

    OdpowiedzUsuń