Spłynęło na mnie szczęście w postaci jakichś 3 kg wełny spod samiuśkich Tater.
Sterta wełny robi tak porażające wrażenie, że w głowie pozostaje tylko myśl: "w co tu ręce najpierw włożyć?". I: "co z tym dalej robić?".
W związku z tym na gwałt potrzebuję zwijarki. Czy ktoś z Warszawy byłby skłonny pożyczyć zwijarkę na kilka dni?
Tymczasem idę prać, bo góra szczęścia zalatuje przędzalnią.
Możesz do mnie wysłać, jak nie wiesz, co zrobić ;)
OdpowiedzUsuńTeż mam 1kg takowej wełny :] zwijanie nie było jakoś wyjątkowo przyjemne. Motki są bardzo duże, więc moje motowidełko było za małe ;( Na szczęście są koleżanki na spotkaniach robótkowych.
OdpowiedzUsuńI co z niej zrobisz? Bo zastanawiam się, co by się dało z niej zrobić, by nie było za bardzo rustykalne, by się dało to połączyć z nowoczesnym ciuchem a jednocześnie nie umrzeć od pokąsania przez owcę...
UsuńJa raczej nie z tych wrażliwych. Planowałam sweter mężowi, ale on coś nosem kręci. Więc może sukienkę z warkoczami.
UsuńAlbo płaszczyk możesz machnąć, coś do 1/2 uda, z długim rękawem, kołnierzem szalowym, do legginsów/ przylegających jeansów + oficerki, albo inne kozaki