Włóczka Sirdara Folksong Chunky, mieszanka wełny z akrylem.
W kolorze "Treefolk". Urocza nazwa, nie?
Będzie z tego wdzianko dla małej dziewczynki, zapinane na dwa guziki, wykończone i-cordem. Jak mi starczy włóczki, oczywiście. Tak więc Hitchcock.
Zazwyczaj nie robię nic z pstrokacizny, z obawy że mi się zacznie w niechciane wzory - ciapki układać.
No ale chcąc się za tę piękność zabrać, musiałam przezwyciężyć lęki i odważnie ruszyć naprzód. Idzie szybko, bo na grubych drutach (5,5mm i 6mm). A w razie gdyby coś poszło nie tak, mam na tę włóczkę plan awaryjny.
Tymczasem zastanawiam się, jak rozwiązać kwestię guzików. To, ze w szale dziewiarskim nie zrobiłam stosownych dziurek jest akurat najmniejszym problemem. I tak, jest pierwszy pomysł jest na sportowo - dać duże białe napy, obrobić i-cordem na biało. Drugi pomysł jest taki, by utrzymać się w tonie elfickim i zrobić zapięcie na kołeczek z białego sznureczka przyszytego w liściasty deseń. To jakby załatwiało sprawę braku dziurek na guziki. Ale jest też trzecia droga, mianowicie nie dodawać już żadnych fajerwerków estetycznych do mocno efektownej włóczki i dać guziki drewniane, stonowane. A brak dziurek jakoś się obejdzie...
Co wy na to?
Ps: wpis tym razem sponsorowany tym, ze ktoś ukradł lato, jest zimno i wciąż jeszcze, wbrew tradycji, nie odeszła mnie chęć na dziergoty.
Ps2: następny wpis będzie o wełnie innej niż wszystkie.