poniedziałek, 13 czerwca 2022

Zeszłoroczny śnieg

 Zeszłoroczny śnieg, czyli czapki z minionego sezonu.

Mój niespodziewany dziewiarski powrót zaczął się od braku czapki. Ja to jednak lubię mieć ciepło w uszy, kiedy śnieg z deszczem zacina z ukosa. Dlatego zapragnęłam czapki, i to od razu żakardowej, żeby nie umrzeć z nudów przy pracy, a potem z zimna na dworze. Szybki przegląd zapasów dropsowej flory ujawnił mnogość kolorów, dlatego zaczęłam czapkę inspirowaną ceramiką bolesławicką. Bardzo mi się ta czapka udała. Po długiej przerwie w dzierganiu oczka przerabiały się gładko i radośnie, a względnie krótkie przejścia kolorystyczne zwalniały od dodatkowej roboty przy łapaniu nitki z lewej strony dzianiny. Bolesławicka wyszła jednak trochę na mnie ciasna, więc czapkę przejęła córka.

Jak córka przejęła czapkę, syn zechciał też jedną dla siebie. Ja dalej w klimatach żakardowych, więc zrobiłam prosty wzorek graficzny. Niestety, foto mam tylko po lewej stronie, bo synecki wrzucając kurtkę do prania nie wyciągnął czapki z rękawa, no a potem czapka była już za mała...

Na końcu zrobiłam czapkę która miała być dla mnie, ale też została czapka dla kogoś innego. Z tej czapki jestem szczególnie zadowolona, bo delikatny wzór i kolor ładnie grają ze sobą, a nawet trafiłam z rozmiarem. Wzór jest z książki Alice Starmore, włóczka to wciąż Flora z zapasów, druty 3mm, jak we wszystkich powyżej. 


Nawet "korona" czapki wygląda całkiem przyzwoicie:

Ostatecznie, jak ten szewc, co bez butów chodzi, nie zrobiłam w minionym sezonie czapki dla siebie. Cóż, będzie następny sezon ;-)

***

Do następnego.

1 komentarz: