sobota, 5 czerwca 2010

Odzew

Joasia rzuciła wyzwanie. Strasznie się ucieszyłam, bo lubię takie zabawy i już, już zaczęłam kombinować posta na ten temat, kiedy pomyślałam: "Hola, hola, a cóż ty takiego udziergałaś ostatnio, że się tak palisz do podjęcia tego straszliwego wyzwania?". No więc podsumowanie moich wszystkich prac wychodzi więcej niż blado, bo ja jestem dziergacz gawędziarz, co to więcej o robótkach gada, niż faktycznie dzierga. Dodatkowo taki ze mnie dziergacz, co to dzianin nosić nie lubi. Tak, tak, zdarzają się takie indywidua. Na przykład moja siostra - uwielbia tropić borowiki w puszczy, ale wołami jej nie zaciągniesz do zjedzenia choćby małego grzybka. Tak więc nie dziergam dla siebie, a raczej dla sportu, a co udziergam, to zwykle spruję. Wychodzi więc na to, że proporcja oczek wydzierganych do oczek sprutych oscyluje wokół liczby 1. Małżonek z tego powodu prezentuje zwykle pewien zestaw szyderstw, ale i tak go lubię.

Coś tam jednak udało mi się wydłubać, przy czym są to wyłącznie dodatki, akcesoria, a nie poważne dziergadła. A większość tego, co wydłubałam, poszła w świat i ponoć dobrze się nosi.

Jest jednak pewna rzecz, nieśmiertelna, noszona przeze mnie namiętnie od dwóch sezonów, czyli od udziergania, przy czym foto za wiele nie dokumentuje, poza tym, że dziergadło zostało obnoszone po krakowskim Rynku:

Czapka moja ulubiona. Zrobiona z czystej potrzeby ogrzania uszu oraz dla wprawki w robótkach. Same oczka przekręcone, nieświadomie z resztą, co jednak znalazło zastosowanie praktyczne - czapka się nie rozłazi. Wełna koloru naturalnego z ulubionego sklepiku, podwójna nitka. Czapka jest przykrótka i ma koślawo zrobiony brzeg, ale i tak ją kocham i nie zamienię na inną.

A poza tym - clapotisowa Papuga. Rzecz świeża, więc nie powielam fotek. Noszona z upodobaniem.

Porażek, w związku z tym, co napisałam powyżej, nie pokażę. Porażki na bieżąco unicestwiam ^__-
Za to nowego domu szukają: Shipwreck, o którym wkrótce, oraz dwa szare szale i szaliczek, o których pisałam tutaj.

1 komentarz:

  1. Na przykład ja zjem każdego zebranego przez kogoś innego grzybka, ale wołami nie zaciągniesz mnie do zbierania! *^v^*
    Jakie to praktyczne, unicestwiać porażki na bieżąco, muszę chyba wprowadzić tę zasadę, bo mądra.

    OdpowiedzUsuń