czwartek, 14 lipca 2011

Eye candy

Nie robię na drutach.



Maliny pozyskuję, przetwarzam i konsumuję.

Kto żyw, niech bieży do lasu, gdyż tego roku jest malinowy urodzaj!

6 komentarzy:

  1. Dokładnie to samo zauważyłąm, nie w lesie wprawdzie, ale w rozmiarze malin sprzedawanych na bazarku - toż to prawie truskawki, a nie malinki! *^v^*

    OdpowiedzUsuń
  2. a jak je przerabiasz? może coś ja też podpatrzę i przygotuję.Dziękuję za uwagę i pozdr.Maja.

    OdpowiedzUsuń
  3. Część po prostu zasypuję cukrem na syrop do zimowej herbatki, ale z reszty robię jedynie słuszne przetwory malinowe, czyli nalewki *(^o^)*

    OdpowiedzUsuń
  4. Zapraszam po wyróżnienie. :-)

    OdpowiedzUsuń
  5. U mnie teraz malinami sypnęło! Jest wrzesień. Jutro robię sernik na zimno z malinami.

    OdpowiedzUsuń