Ukręciłam, połączyłam, uprałam i oto jest:
Pierwsza własnoręcznie uprzędziona włóczka :-)
Około 120 metrów z 50 gramów czesanki z merynosa, kolor naturalny. Jeszcze nie wiem, co z niej zrobię, być może dokręcę więcej na coś konkretniejszego, na jakiś prosty szaliczek na przykład.
A tymczasem na drutach interesująca chińska włóczka (70% wełna, 30% akryl i 6% trudno powiedzieć czego ;-) podejrzewam że kurczliwości bądź rozwlekalności, co okaże sie w praniu).
Oto wielki powrót słynnego wzoru Millefiori Cardigan.
Na razie tylko zajawka - kardiganek się dzierga.
Włóczka piękna, jakie równiutkie skręty!
OdpowiedzUsuńDzięki Joasiu, za ten zachwyt :-)
OdpowiedzUsuńPrzed upraniem nie wyglądała tak fajnie jak teraz, trochę się obawiałam, czy coś z niej wyjdzie. Jednak wyszło :-)
Jestem z siebie nieprzyzwoicie zadowolona.
No piękną wełenkę ukręciłaś!!!Gratulacje!!!Bardzo ciekawy wzór i włóczka!!!Miłego dziergania!!!
OdpowiedzUsuńWow! Wełna super! A ten wzorek jakoś mi znajomy...
OdpowiedzUsuńTO JEST PIERWSZA UKRĘCONA WEŁENKA???????
OdpowiedzUsuńNIE WIERZĘ!!!! JEST CUDNA!