Postanowiłam powrócić do odtwórstwa historycznego. Z tej słusznej drogi przed trzema laty zepchnął mnie wypadek i skręcenie kostki, bardzo, jak się później okazało, brzemienny w skutki (^__-)
A teraz wracam. A właściwie zaczynam od nowa, prawie od zera. Tym razem decyzję podjęłam na tyle wcześnie, by zdążyć się przygotować do sezonu letniego. Do zrobienia ogromne mnóstwo rzeczy, a jednej nawet wielkiej. Muszę przygotować namiot.
Trzeba uszyć wyprawkę dla Króliczka. Dla mnie, chwalić niebiosa, na razie nie trzeba - odpada tak na oko miesiąc wytężonej roboty.
Właśnie przerzuciłam swoje odtwórcze przydasie i zaczynam.
To co widać na zdjęciu, to świeżo skrojona testowa koszulka dla Króliczka, robiona lekko na wyrost. W tej chwili właśnie ją zszywam.
Będę zamieszczać postępy, ale odtwórstwo z pewnością nie zdominuje bloga, ponieważ jestem mistrzem prokrastynacji i z pewnością znajdę jakieś pilniejsze robótki do wykonania (np. w tej chwili zawzięcie ćwiczę szydełkowanie, w planach na najbliższy miesiąc więcej niż jedna rzecz.).
Zaglądajcie, zrobi się multitematycznie ^__^
O, jesteś związana z jakąś grupą rekonstrukcyjną? :)
OdpowiedzUsuńLuźno z powodu licznych absencji - z Rotą Pana Kacpra.
Usuńyay:]
OdpowiedzUsuńja mam już od jakiegoś czasu przesyt odtwórstwem i skupiam się raczej na innych aktywnościach. ale brzmi fantastycznie:] namiot można uszyć na domowym łuczniku (sprawdzone) a koszulinka zapowiada się świetnie:]
pozdrawiam, A.
LOL, marzę o łuczniku. Mam oldschoolowego singera i sprawdzę, co da się zrobić w temacie ułatwiania sobie pracy z namiotem.
UsuńA moja zabawa z odtwórstwem trwała tak krótko, że nie zdążyłam się nią nawet przelotnie znużyć.
Jakby co, to moja enerdowska Textima (obecnie w piwnicy) dawała sobie radę z namiotowym lnem :P
OdpowiedzUsuńZanoszę modły o to, by dała radę jeszcze trochę poszyć ;-)
Usuń