Każda z nas dziergających na pewno ogląda się za każdą napotkaną dzianiną w poszukiwaniu inspiracji. Ja się oglądam za każdym interesującym splotem i sprawdzam w myślach, czy dałabym radę sprostać rekonstrukcji takiego wzorku. I właśnie dzisiaj w tramwaju trafiłam na coś takiego:
Jest to ponczo z rękawkami (tj rękawki zrobine są z dżersejowej plisy, wykańczającej całe ponczo, połączonej w miejscach nadgarstków). Wzór na pierwszy rzut oka jest bardzo podobny do "naparstnicy", pokazywanej sto lat temu przez Dagny. Wzór ten jest bardzo wyrazisty i moim zdaniem trzeba uważać z jego użyciem, bo łatwo o dizajnerską wpadkę. Kiedyś z resztą się nad tym rozwodziłam (że niewłaściwe umieszczenie wzoru na ciuchu może upodobnić nosicielkę do Diany z Efezu - sobie wyguglajcie, jak to wygląda :-) ).
Jeśli chodzi o rzeczone ponczo, gapiłam się i gapiłam, i zgapiłam (oraz ukradkiem pstryknęłam) co trzeba.
I zdumiałam się! Ponczo owe jest dziergane pionowo!
Wzór u dołu, jak mówiłam, wykończony dość szeroką plisą z dżerseju albo patentu, dokładnie nie wiem, w każdym razie wzoru, który z daleka wygląda gładko.
Naparstnice zaś są tworzone rzędami skróconymi, oczkami lewymi na tle prawych. Pięć minut zabawy z paintem, i rysunek poglądowy jest, proszę bardzo:
Następny krok to rekonstrukcja wzoru (a muszę przyznać, ze chętka na rekonstrukcję dzianiny wyhaczonej okiem na ulicy wzięła mnie pierwszy raz). Zobaczymy co z tego wyjdzie...
Czy wam tez się zdarzają takie "śledztwa"?