wtorek, 5 lutego 2013

Myst - zajawka

Chusta Myst nabrała mi się na druty i szybko skończyła. Dzierganie odpędzało nudę w drodze do i z Zakopanego, przy czym dzierganie w busie o dziwo okazało się łatwiejsze, niźli w pociągu. Patrzcie, Państwo...
Zużyłam 3/4 motka norweskiego merynosa wagi 600m/100g, przy czym w moim motku było 90 :-(
Z pozostałości powstają mitenki do kompletu.
Jeśli chodzi o sam wzór, jest czytelnie napisany, chociaż nie uwzglednia rozliczeń w rzędach skróconych dla mniejszych (innych niż podstawowa) wersji. No i sama konstrukcja rzędów skróconych nie do końca mi pasuje.Okazuje się, że chusta nie formuje się samodzielnie w półksiężyc i wymaga zblokowania do tego kształtu. W przeciwnym razie na górze szala powstaje nieestetyczna fałda-buła. Uważam, że to błąd projektanta. Chusta powinna zostać zaprojektowana w taki sposób, aby nie odkształcała sie nieestetycznie w trakcie noszenia bardziej, niż tego wymaga natura dzianiny z wełny.
Za to wzór ażurowy jest uroczy i prosty w robocie (chociaż ja się pomyliłam na samym początku i samym końcu wzoru ;-) ).


Na razie zdjęcia poczwarki. Czekam, aż się mitenki wydziergają, wówczas zaprezentuję cały komplet.

4 komentarze:

  1. No to czekamy, co zrobić? ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Hmm... mam sporo czerwonej włóczki dokładnie na taki szal. Bo wzór jest faktycznie uroczy. Dzierganie w busie było łatwiejsze? :D. Chyba że to nie chodzi o te busy wożące spod dworca w różne tam takie punkty turystyczne, bo tam nie odważyłabym się wyjąć spiczastych rzeczy. Ale jeśli tak, to chylę czoła :).

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja dłubałam w długodystansowym, w Zakopca do Warszawy. W pociągu trzęsło. Wiem, ze to się wydaje dziwne, ale kolejowe wibracje są staccato, chociaż niewielkie, za to w autobusie raczej kołysze. Więc w autobusie paradoksalnie łatwiej się dzierga, bo przynajmniej oczka ciągle nie uciekają, da się w nie drutem wcelować.

      Usuń
    2. Poza tym wzór na połowęlutego jak znalazł ;-)

      Usuń