Oczekując na wykończenie szala Fay-Fay (który został przyszpilony do starej karimaty, więc wygląda niewyjściowo) odpowiadam:
Persjanko – ja uwielbiam oglądać dzieła sztuki, włóczyć się po muzeach. Akurat wizyty w Muzeum Narodowym w Warszawie są dla mnie jak odwiedziny u przyjaciela. Byłam tam już kilka razy i wiele razy jeszcze pójdę. Odwiedzam swoje ulubione dzieła z ekspozycji stałych, zaglądam na wystawy czasowe, za każdym razem odkrywając coś nowego.
Tym razem dowiedziałam się o istnieniu barwnika o złowieszczej nazwie caput mortuum (martwa głowa), czyli czerwonym pigmencie mineralnym (tlenek żelazowy otrzymywany z siarczanu żelazowego), który był stosowany w malarstwie od starożytności.
Brahdelt, wygląda na to, że dobre pomysły mogą się zrodzić niezależnie w kilku głowach ^__^. Jakiż ciekawy problem dla specjalistów od prawa autorskiego i praw pokrewnych (plagiat), hihihi...
Myszoptico, ja się Anubisa nie przestraszę. Wyznaję starą dobrą zasadę magii, w myśl której jeśli nie wierzę w magię, to jej nie ma. A zabytki sztuki egipskiej, choć głównie związane z pochówkami, są jednak piękne, nieprawdaż?
Fiubździu, Sowy powrócą. Niech no trochę okrzepnie mi samopoczucie, niech jeszcze raz wszystko przeliczę... Za bardzo podoba mi się ten projekt, by go porzucić.
Chodzi mi po głowie pewien pomysł. Choruję na tę rzecz od kiedy okazało się, że z moich drutów może zejść coś fajnego i użytecznego, coś, co nadaje się do pokazania ludziom.
Mianowicie o tajemniczy Sweter Megalityczny.
Na razie zrobiłam wstępny projekt rozmieszczenia wzorów. Teraz jeszcze tylko muszę posiąść odpowiednią włóczkę (bardziej wełnianą, niż mniej), przemyśleć zestawienie kolorów, przeliczyć i rozrysować...
A potem głęboki oddech i włóczka na druty.
Ale na razie sza...
Poluję na włóczkę.
Persjanko – ja uwielbiam oglądać dzieła sztuki, włóczyć się po muzeach. Akurat wizyty w Muzeum Narodowym w Warszawie są dla mnie jak odwiedziny u przyjaciela. Byłam tam już kilka razy i wiele razy jeszcze pójdę. Odwiedzam swoje ulubione dzieła z ekspozycji stałych, zaglądam na wystawy czasowe, za każdym razem odkrywając coś nowego.
Tym razem dowiedziałam się o istnieniu barwnika o złowieszczej nazwie caput mortuum (martwa głowa), czyli czerwonym pigmencie mineralnym (tlenek żelazowy otrzymywany z siarczanu żelazowego), który był stosowany w malarstwie od starożytności.
Brahdelt, wygląda na to, że dobre pomysły mogą się zrodzić niezależnie w kilku głowach ^__^. Jakiż ciekawy problem dla specjalistów od prawa autorskiego i praw pokrewnych (plagiat), hihihi...
Myszoptico, ja się Anubisa nie przestraszę. Wyznaję starą dobrą zasadę magii, w myśl której jeśli nie wierzę w magię, to jej nie ma. A zabytki sztuki egipskiej, choć głównie związane z pochówkami, są jednak piękne, nieprawdaż?
Fiubździu, Sowy powrócą. Niech no trochę okrzepnie mi samopoczucie, niech jeszcze raz wszystko przeliczę... Za bardzo podoba mi się ten projekt, by go porzucić.
Chodzi mi po głowie pewien pomysł. Choruję na tę rzecz od kiedy okazało się, że z moich drutów może zejść coś fajnego i użytecznego, coś, co nadaje się do pokazania ludziom.
Mianowicie o tajemniczy Sweter Megalityczny.
Na razie zrobiłam wstępny projekt rozmieszczenia wzorów. Teraz jeszcze tylko muszę posiąść odpowiednią włóczkę (bardziej wełnianą, niż mniej), przemyśleć zestawienie kolorów, przeliczyć i rozrysować...
A potem głęboki oddech i włóczka na druty.
Ale na razie sza...
Poluję na włóczkę.
Intrygująca nazwa dla swetra... *^v^*
OdpowiedzUsuńbarwnik faktycznie ma zlowieszcza nazwe..swietnie,ze jestes taka lakoma wiedzy..nowci odczuc..ja tez tak mam...wprost wdycham..:)..to co nowe..nieznane... a nazwa nowego projektu mnie zaintrygowalas..:)...pozdrawiam ania
OdpowiedzUsuń