Pół roku temu nieopatrznie pofolgowałam swej miłości do kolorów podczas polowania na włóczkę i niedługo potem zapragnęłam z trofeów myśliwskich zrobić użytek. Ponieważ zachciało mi się różowego, a miam tylko dwa motki włóczki w tym kolorze, więc postanowiłam postawić na szalik. Muszę się w tym miejscu przyznać, że oprócz tego, że jestem miłośnikiem kolorów, jestem także kołtunem - trudno mi się samej przed sobą przyznać do niejakiej skłonności do różowego, jeszcze trudniej jest mi przemycać do garderoby "do ludzi" różowe akcenty. A jeśli już, to zakamuflowane, niespecjalnie wyeksponowane.
Pragnę także wyznać, że zachwyciły mnie fale. Zobaczyłam je w doskonałym wykonaniu u Brahdelt i zapragnęłam mieć własne.
Połączenie mojego kołtuństwa, zamiłowania do kolorów oraz namiętności do fal dało efekt w postaci szaliczka robionego wzorem feather and fan. Co myślę o efekcie?
Cóż, dość daleko mi do zachwytu. Właściwie bardzo daleko...
Kolory typowo letnie + wełniana włóczka = zgrzyt.
Wzór jednostronny w szaliku + kilka kolorów = błąd.
Wzór ażurowy w szaliku + konieczność blokowania po każdym praniu = obraza względów praktycznych.No i w ogóle jakoś tak wyszło nie bardzo... Niespecjalnie widzę to akcesorium na sobie.
No, ale pokazuję, pokazuję. Trzeba zjeść tę żabę i nad nastepnym projektem dłużej pomyśleć.
Ps. Dzisiejszy wpis sponsorowały różowe welurowe domowe spodnie.
Niespecjalnie perfekcyjne to moje wykonanie, bo powinnam była chyba użyć grubszych drutów, szal się niezbyt rozciągnął w blokowaniu i nie za bardzo widać te fale, a może to kwestia włóczki?...
OdpowiedzUsuńMnie akurat Twoje fale bardzo się podobają, kolory typowo letnie + wełniana włóczka niekoniecznie zgrzytają, dla mnie to wygląda jak czekoladowy torcik przełożony kremem truskawkowym i bitą śmietaną! *^v^*
Zgadzam się z Tobą, to wygląda właśnie jak letni deser. Niestety jest nienoszalne :-/
OdpowiedzUsuń