Nie obijam się.
Wprawdzie nie zabrałam sie za żadnego z moich rozgrzebańców, to jednak dziergam. Padło na Shipwreck Shawl z Knitty ( http://www.knitty.com/ISSUEspring09/PATTshipwreck.php ).
Żeby usprawiedliwić rozpoczęcie nowego projektu muszę przyznać, że chodził on za mną już od dwóch miesięcy. Nawet wtedy wybrałam włóczke w pasmanterii, i czaiłam się - nabyć, nie nabyć, a czy ja sobie poradzę... itp.
Nie zdzierżyłam, zakupiłam, rozpoczęłam:
Włóczka jest dziwnego pochodzenia. Brytyjska przędza dziewiarska, prawie dwa kilometry w szpuli, oberżyna/śliwka. Mam wrażenie, że jest troche zbyt sztywna na niemal koronkowy szal, ale póki co dzierga się dobrze. Przybywa rządków, oczka się mnożą jak szalone. Im dalej w las, tym więcej drzew, jak wiadomo. A jeszcze dłuuuga droga przede mną.
Planowałam podchwycic technikę fingerloop, używaną od zamierzchłych czasów do plecienia sznureczków. Warsztatu toto specjalnego nie wymaga - ot - palce, nici i agrafka do zaczepienia byle gdzie. Wystarczy tylko... plątać. Znaczy pleść. Początkujacy plączą ;p
Sznureczek sie uplątał, prawie że uplótł. Pracowałam według jednego wzoru, a wyszły mi dwa rodzaje sznureczka: płaski i okrągły. Nie, żeby mi to przeszkadzało specjalnie. Wrecz przeciwnie, dzięki temu rozkminiłam metodę. Na razie mam jeden (bo mnie shipwreck wciagnął, mam nadzieję, że nie na dno...)
Czy wy też próujecie znaleźć nieregularne kwiatki na szczęście? To prawie jak trójlistna koniczyna ^__^
Rene, własnie dlatego się nie poddaję. W końcu od czegoś trzeba zacząć. Na przykład od wyrobienia dobrych nawyków dziewiarskich.
Brahdelt, nieważne, na jakiego ptaszka pokrowiec wyszedł, na sójkę czy inną przepióreczkę. Ważne, że rozminął się z intencją jak... No nie wiem co. W każdym razie w stopniu powodującym nagłą cholerę. A o zdrowie psychicvzne trzeba dbać w tych trudnych czasach ;p
Lauro, nieszczęścia innych nie powodują u mnie wzrostu zadowolenia. Łączę się w bólu z powodu pruć.
Dzisiaj kiedy stałam pod moim nowym miejscem zamieszkania i wkurzałam się, że dostawa z AGD się spóźnia, spłynął mi do ręki kwiatek bzu, przypominając, że nie wolno mi się wkurzać, bo mnie szlag trafi na miejscu (dosłownie...). *^v^*
OdpowiedzUsuńSzal oryginalny jest przepiękny, twój zapowiada się równie pięknie...i ten kolor...
OdpowiedzUsuńpozdrawiam