wtorek, 26 maja 2009

Miejsce, do którego zawsze wracam - Mazury

Zapiątek upływał mi posród mazurskich łąk i lasów. Od kiedy dorobiłam się (ok, pożyczyłam, bez określonego terminu zwrotu) aparatu, trzaskam okolice jak popadnie, a potem wybieram, bezlitośnie selekcjonując, najciekawsze lub najlepiej oddające nastrój fotki.
Wprawdzie spędziłam w owych lasach i pośród łąk półtora dnia, kilkadziesiat fot udało się pstryknąć. Oto foto(reportaż).
Głównym celem zatargania aparatu do lasu było obfotografowanie rozmaitych megalitycznych (raczej) obiektów, rozmieszczonych gęsto po Puszczy, takich jak na przykład spore kamienie z niezidentyfikowanymi dziurkami (wgłębieniami). Ktoś ma pomysł, jak takie zagłębienia mogły powstać?


W mojej Puszczy można także spotkać kamienne kręgi, wprawdzie nieco zdemolowane przez zwykła gospodarkę leśną, ale zawsze. Kręgi objawiają się w postaci niewielkich wałów usypanych z większych i mniejszych kamieni. Przedstawiam najbardziej fotogeniczny fragment kręgu o srednicy ok 35 metrów (na oko):
Są też zupełnie zwyczajne głazy narzutowe:

W trakcie wędrówek przez lasy i łąki spotyka sie takie przjazne stworzenia jak kozły. Ten najwyraźniej mówi: me-ee-eee....
Zapewne to on jest ojcem tych dwóch maleństw:
...które pasły się na takiej łące:


Ponieważ jest to blog robótkowy, więc o robótkach proszę bardzo:
wyjazd na Mazury nie stanowił dyspensy od robienia na drutach. Gwiazda Zaranna jest niemal skończona, Gwiazda wieczorna udziabana w 1/3.
Shipwreck posunął się do przodu o jeden rządek (przypominam, że to 580 oczek), który przybył w sobotę, między 6.00 a 6.30 rano (zanim ruszyłam na Mazury, w oczekiwaniu na siostrę).
Serdecznie dziękuję za liczne i treściwe komentarze na temat publicznego dziergania - ten temat jeszcze wróci, bo jest ciekawy i ważny.
Jednocześnie muszę zapowiedzieć wstrzymanie wszelkiego drutowania do 12 czerwca. Do tego czasu ręce me będą zajęte igła i wełnami lub lnami, bo mam kurcze dwie kiece do uszycia, a jestem w proszku.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz