Wrak statku mnie wciąga coraz głębiej. Zakończyłam właśnie drugi etap ażurów i przeszłam do trzeciego.Czyli do 29 raportów po dziesięć oczek (i 37 rzędów) >__< Dzierga się dłuuugo, co oznacza, że nieprędko będą nowe wieści na ten temat. Trochę czasu spędzę w tym etapie, ale powinnam się przyzwyczajac, bo zaraz po tym czeka mnie 580 oczek wzorem *narzut, 2op razem* do końca szala... Przysigam, że nie widziałam tego wczesniej w tym wzorze...
Jak sygnalizowałam kiedyś, nie cierpię szydełka. Nie znosze zarówno narzędzia, jak i nie podobają mi się wyszydelkowane rzeczy. Być może jest tak dlatego, że ideał wyszydełkowanej rzeczy, jaki utrwalił mi się w dziecinstwie zawiera się w prababcinej serwecie, wyszydełkowanej z cieniutkiej nitki drobnym szydełkiem, cienkiej prawie jak pajęcza nitka. Współczesne wzory wydają mi się zawszej jakieś takie... ciężkie.
Odwiedziłam wczoraj Muzeum Etnograficzne, w którym, oprócz wystawy o rumuńskich zwyczajach pogrzebowych, mających uchronić żywych przed strzygami i wampirami, były także dziewiętnasowieczne wyszydełkowane serwety. Muszę przyznać, że opadła mi szczęka na ich widok. Stałam przy gablotce przez dłużsszy czas i napawałam się ich urodą. Podziwiałam przepiękny wzór, nie mogac oderwać od niej oczu. Była cudowna. Szkoda, że zanikły takie piekne wzory i precyzja wykonania. Naprawdę.
azur piekny...czekam niecierpliwie na zdjecie szala..a koronka szydelkowa potrafi zachwycic... pozdrawiam ania
OdpowiedzUsuńKolejny blog , który mi umknął.
OdpowiedzUsuńTwój szal zapowiada się pięknie , sama jestem na etapie zwyczajnej "Scheherazdy".
Od teraz jeśli pozwolisz będę Cię częściej odwiedzać:))
Pozdrawiam