Kategoria pierwsza - wykończeniówki.
Czas wykorzystać pęd do tworzenia i spożytkować energię na wykończenie ślimaczących się projektów, tym bardziej że w wielu przypadkach "człowiek czeka na udzierg".
Przede wszystkim jest tak z nieszczęsnym millefiorim, który się wlecze niemiłosiernie od sierpnia. Konkretnie rękawy - wloką się od września. Myślę że głównym powodem zastoju w tym projekcie jest zamysł konstrukcyjny. Bardzo chciałam go zrobić bezszwowo, łącznie z wrobieniem rękawów bezpośrednio w wycięcie pod pachą. Wrobiłam jeden, dojechałam do łokcia i rzuciłam w kąt. W tej chwili jestem skłonna zacząć rękawy od nowa. Zrobię je według opisu, zszyję i wszyję. Jest jeszcze jedna rzecz, która mnie niepokoi, mianowicie czy przypadkiem sweter nie wyszedł za mały. Ale dość, nie będę się dodatkowo demotywować.
Kolejna rzecz z serii do wykończenia to mężowska ocieplana czapa. Zaczęłam późną jesienią, dodziabałam spory kawał na ostatnich Szarotkach i liczyłam na szybki finisz. Jednak nic z tego chyba nie wyjdzie, bo czapkę zaczęłam na trójkach, a na Szarotkach dziabałam na 3.5. Jakieś zupełnie mi obce w każdej innej dziedzinie poczucie pedanterii nie pozwala mi przejść obok tego faktu obojętnie. Czas zabrać się za poprawki (bleeee...)
Jest jeszcze zaczęty szal we wzór estoński, zaczęty pod wpływem impulsu w celu zużycia włóczki, która leżała i doczekać się nie mogła konkretnego zastosowania. To akurat idzie mi najszybciej, więc pewnie wkrótce zobaczycie całość.
Kategoria druga - pilne do stworzenia.
Pierwsza pilna rzecz to sweter dla Króliczka, o którym wspomniałam poprzednio. Nie zaczęłam jeszcze, bo wciąż nie znalazłam tych czwórek. Diabli je wzięli albo przerzuciłam na nie jakąś robótkę albo Króliczek robił na drutach i gdzieś zapodział. SIC, on robi na drutach. Łapie motek i przeplata przezeń kilkakrotnie druty na żyłkach albo robi jeża z drutów pończoszniczych. Czasami dłubie też coś na szydełku, ale rzadziej. Ostatnio, jak twierdził, pracował nad swetrem dla swojej siostry ciotecznej. Dobre serduszko ma dziecko.
Druga rzecz, za to podwójna, to silken straw summer sweater, wzór z purl soho. Wypatrzyłam go już dawno, ale ciągle mi sie coś wpycha do kolejki. Mam zamiar zrobić te dwa topy z bambusa alize. Jeden, dla mnie, cały czarny, drugi, siostrzany, z pozostałości po clapotisie papudze (a kto wie, może nawet będę musiała zutylizować samego clapotisa, tym bardziej, że już mi się znudził).
Kategoria "być może się za to zabiorę ale..."
Mam zaczęty jeden Bobaśny Kardiganek z Kosmosu, czyli Baby Surprise Jacket. Zaczęłam z czystej ciekawości. Dziabie się fajnie, ale raczej przeznaczę włóczkę na coś bardziej potrzebnego. Najpewniej będzie to kolejna Urodzinowa, tym razem w zieleniach, dla panienki obchodzącej pierwsze urodziny w maju.
W ramach szału na wzory wrabiane zaczęłam też top dla siebie z wzoru Dropsa, ale sprawa się trochę skomplikowała. Po pierwsze trochę mi nie gra zestawienie kolorystyczne (doprawdy, nie wiem, czemu wzięłam niebieski zamiast wymarzonego różowego, tzn wiem, z kołtuństwa). Po drugie, robię to od góry, więc muszę się gimnastykować intelektualnie, albowiem zgodnie z wzorem top robi się od dołu. Okazało się w międzyczasie, że słusznie robię i zaoszczędziłam sobie trochę pracy, bo jak się okazało, rypnęłam się tak o dwa rozmiary in plus. Kontynuacja robótki zwłaszcza w związku z podjętą akcją pozbywania się warstw ocieplających ciało (tych podskórnych, oczywiście ;p) stała się bezsensowna. Myślę, że zabiorę się za ten top kiedyś, później, przed jesienią...
Tajemnicza kategoria "kusi, nęci..."
Farbowanie. Mam już gotowe koncepcje kolorystyczne (atakują mnie, kiedy próbuję zasnąć). Jak mi się projekt uda, będę mieć +5 do lansu w necie. Moze wypali na wiosnę.
Projekt użytkowy - poduchy do siedzenia. Może wypali w tym roku.
To wszystko są projekty spisane prosto z głowy, bez zaglądania do kolejki na Ravelry. Aż się boję tam zaglądać, bo wiem, że tej kolejki dodaję wyłącznie rzeczy, których naprawdę chcę i potrzebuję.
Jestem dumna z Twojej listy :] Wspaniała.
OdpowiedzUsuńMoja rada, jeśli mogę, odnośnie sweterka z wrabianym wzorem. Spruj i zacznij z różową nitką, bo się napracujesz a może Ci dalej "nie leżeć". Szkoda by była!
'Kołtuństwo" uczyniło mój szary i bury poranek weselszym!
OdpowiedzUsuńAle ja tez sprułabym ten fragment i zaczęła od nowa z wybranym kolorem.
A szal zapowiada się bardzo ładnie, zawsze podziwiam ażury i ich twórczynie :) Ja na razie opanowuję dzierganie fair isle, a ażury... ho, ho, za jakieś pięć lat ;)