Pomysły na dzierganie lęgną się różnorako. Czasami inspirację stanowi rzecz ujrzana w przelocie w autobusie, czasem układ kolorów na straganie warzywnym albo też zdjęcie podpatrzone na rękodzielniczym blogu. W przypadku tego projektu pomysł podsunęły same motki.
Mam takie pudełko z motkami 'jedynkami', czasami nawet w dwóch egzemplarzach - wszystkie w żywych barwach, w sam raz na pasiaste drobiazgi. Zaglądam do niego często, bo jestem fetyszystką koloru i czerpię przyjemność z zestawiania, przekładania, wymyślania nowych zestawów kolorystycznych.
Akurat mi się niebieski z czerwonym złożył w taką kamizelkę dla dwulatka.
Zaczęłam rzecz od narzucenia oczek metodą, co w krajach anglosaskich zwie się 'cable cast on'. Nie wiem, czy istnieje polski odpowiednik nazwy. Wydziabałam ściegiem ryżowym kołnierzyk i gładko przeszłam do reglana (rAglana? jak się poprawnie nazywa ten typ konstrukcji swetra?), zmieniając kolory włóczki, jak to widoczne na zdjęciu. Następnie zrzuciłam oczka rękawów na nitkę pomocniczą i przejechałam jeszcze kilka rządków na przód i tył ubranka, by następnie połączyć je i dziergać w okrążeniach aż do dołu. Proste, jak konstrukcja cepa. Następnie wykończyłam dzierganym sznureczkiem (typu ajkord) rękawki i dół, pamiętając, by zmienić druty z czwórek na trójki.
Następnie nabrałam oczka z dekoltu na listwy guzikowe, zrobiłam nawet stosowną dziurkę, ale zapięcia w rezultacie mieć nie będzie, bo tak się lepiej układa.
Wyszło dobrze, ale nie beznadziejnie.
Po pierwsze primo, po zrobieniu całości okazało się, ze lewa strona wygląda ciekawiej, niż prawa, ale ponieważ wyrabiając paski nie cięłam nitek, lecz prowadziłam je po lewej stronie robótki, nie można było po prostu uznać lewej strony za prawą. Trudno.
Powinnam zrobić trochę szersze wycięcia pod pachami.
No i co mnie raz najbardziej, powinnam staranniej przemyśleć konstrukcję kołnierzyka, w szczególności w części widocznej nabrać oczka z drugiej strony (jeśli wyobrażacie sobie, o czym mówię...) Wygląda teraz trochę nieporządnie. Tak więc być może, kiedy będę miała nadmiar czasu i nic innego do roboty, przerobię tę kamizelkę. Chociaż tak, jak jest, też zdaje egzamin i jest chętnie noszona.
A w planach następna pasiasta mała rzecz z pudełka z jednomotkowcami. Wymiary poczynione, tylko muszę namierzyć swoje czwórki, bo gdzieś wsiąkły w tym chaosie twórczym. Muszę się zastanowić jeszcze, czy zrobić tę rzecz innowacyjną metodą bezszwową, czy też wręcz przeciwnie, jak najbardziej tradycyjnie. No cóż, próbka pokaże...
Po pierwsze primo, po zrobieniu całości okazało się, ze lewa strona wygląda ciekawiej, niż prawa, ale ponieważ wyrabiając paski nie cięłam nitek, lecz prowadziłam je po lewej stronie robótki, nie można było po prostu uznać lewej strony za prawą. Trudno.
Powinnam zrobić trochę szersze wycięcia pod pachami.
No i co mnie raz najbardziej, powinnam staranniej przemyśleć konstrukcję kołnierzyka, w szczególności w części widocznej nabrać oczka z drugiej strony (jeśli wyobrażacie sobie, o czym mówię...) Wygląda teraz trochę nieporządnie. Tak więc być może, kiedy będę miała nadmiar czasu i nic innego do roboty, przerobię tę kamizelkę. Chociaż tak, jak jest, też zdaje egzamin i jest chętnie noszona.
Wyszło świetnie-bardzo mi się podoba!
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
swietna kamizelka...w swietnych kolorach a model swietnie sie w niej prezentuje...pozdrawiam ania
OdpowiedzUsuńDziękuję wam za komplementy ^__^
OdpowiedzUsuńŚliczna kamizelka! A mały właściciel już jest dwulatkiem? Cudze dzieci rosną dwa razy szybciej od własnych:-)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam.
Jeszcze nie, ale już zaraz, już niedługo. Za miesiąc urodzinowa impreza. Aż sama się dziwię, jak szybko czas leci...
Usuń